Efekt Pendolino zaczyna działać
Na prawdziwy sukces trzeba jednak jeszcze poczekać
PKP Intercity, po raz pierwszy od kilku lat, odnotowało przyrost liczby podróżnych dwa miesiące z rzędu. W styczniu było to 3,5% w komunikacji krajowej, w lutym 8%. Wydaje się więc, że podjęte kierunki zmian wreszcie zaczynają przynosić pierwsze efekty, ale czy można już mówić o sukcesie?
Biorąc pod uwagę rozmach kampanii reklamowej z Pendolino w roli głównej (nakłady finansowe na nią pewnie były znaczące), jaką PKP zleciło, żeby „nagonić” klientów swojemu flagowemu pociągowi – do pełni szczęścia jeszcze jednak daleko. Te odzyskane 8% w kontekście blisko połowy wszystkich klientów utraconych w ostatnich 5 latach, to zaledwie mały kroczek w przód. Zwłaszcza, że oczekiwania były na pewno dużo większe.
Dodajmy jeszcze do tego fakt kiepskich wyników finansowych – wiadomo już, że za rok 2014 spółka odnotowała stratę, a w roku bieżącym też bardzo ciężko będzie o zysk, biorąc pod uwagę choćby nakłady inwestycyjne na nowe pociągi. Raczej trwać będzie walka o zbliżenie się do zera.
Na kolei wciąż trwa wielki program inwestycyjny. Tylko w latach 2012-2015 Grupa PKP na inwestycje związane z taborem, dworcami i infrastrukturą kolejową już przeznaczyła, bądź zamierza przeznaczyć łącznie ponad 30 mld zł. W ramach nowej perspektywy unijnej kolej pozyska też 42,8 mld zł, co oznacza o 112% więcej środków w porównaniu do obecnej perspektywy. Na poprawę samej infrastruktury torowej, w okresie od 2012 do 2014 r., skierowano w sumie ponad 16 mld zł. W bieżącym roku PKP Polskie Linie Kolejowe zamierzają przeznaczyć na ten cel już ok. 8,5 mld zł. Środki inwestycyjne wzrosną tym samym o 118% w stosunku do wydatków w 2012 r.
Trzeba pamiętać, że to właśnie głównie przez kiepski stan infrastruktury, ciągnące się na niej remonty oraz długie czasy przejazdów, kolej straciła prawdziwą rzeszę klientów. Teraz, choć sytuacja coraz widoczniej się poprawia, o czym świadczą nie tylko powyższe liczby, ale również realnie odczuwalne przez pasażerów szybsze przejazdy na wielu liniach czy też lepszy standard podróżowania, odzyskać utraconych klientów nie jest łatwo.
Nie tylko z powodu konkurencji, która nie tylko nie przespała swojej szansy i prężnie się rozwinęła, jak PolskiBus i Ryanair, ale także, choć ma kłopoty, wciąż nie składa broni, jak LOT, który ruszył w marcu z promocyjnymi cenami za bilety na trasy krajowe. A jest jeszcze przecież nowy przewoźnik, który zamierza się dopiero zacząć rozpychać na rynku czyli estoński Lux Express. Sporo jest jeszcze do zrobienia na swoim własnym podwórku i to w sprawach niekoniecznie związanych z infrastrukturą.
Co trzeba jeszcze poprawić? Mimo wcześniejszych zapowiedzi wciąż nie wprowadzono słynnego już dynamicznego systemu sprzedaży biletów. Pula tanich biletów nie jest przypisana do konkretnych pociągów tylko do danego dnia podróży, co prowadzi do takich nielogicznych sytuacji, gdy bilety na pociągi w połowie puste są mimo tego bardzo drogie. Nowy system powinien wyeliminować takie przypadki.
Pasażerowie czekają też na bardziej przejrzysty, a przede wszystkim regularny rozkład jazdy, który nie wprowadzał by zamętu, tylko cechował się większą powtarzalnością. Pożądana jest również wspólna ofertę dotyczącą przejazdów łączonych, czyli skomunikowanie Pendolino z pociągami regionalnymi, ułatwiające przesiadki i sprawniejsze podróżowanie. Nie mówiąc już o bezprzewodowym Internecie, który w pociągach tej klasy i przy takich cenach za bilety, powinien być w zasadzie czymś oczywistym, a nie wartością ekstra (podobno ma być jeszcze w pierwszym półroczu 2015 r.).
Mile widziana byłaby również większa elastyczność w takich przypadkach jak ten z Janiną Ochojską, która nie mogła skorzystać ze specjalnej platformy by dostać się do Pendolino. Każda taka wizerunkowa wpadka długo przecież odbija się potem czkawką.
« powrót