Jakość prac pozostawia wiele do życzenia
NIK skontrolowała nadzór GDDKiA nad inwestycjami drogowymi
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie potrafiła należycie zadbać o nadzór nad jakością pracy wykonawców. Żadna z dróg oddanych do ruchu w latach 2008-2009 nie była w ogóle objęta monitoringiem jakości, a w pełni wszedł on w życie dopiero w 2011 r.
Sprawiło to, iż poza kontrolą jakości było niemal 40% dróg (o łącznej długości 834 km) budowanych w przedziale czasowym od stycznia 2008 r. do marca 2013 r.
Wady, błędy, zła dokumentacja. Wady i usterki wystąpiły na ponad 70% odcinków badanych przez NIK. Niewłaściwie opracowana dokumentacja projektów była przyczyną częstych dodatkowych prac naprawczych, a zarazem podstawą roszczeń wykonawców na łączną kwotę 63 mln zł. Z unijnej perspektywy finansowej, rozpoczętej w 2007 r., przeznaczono 10 mld euro na budowę dróg, a GDDKiA w latach 2008-2013 podpisała w sumie 181 umów na realizację kontraktów drogowych na łączną kwotę 76,5 mld zł.
W tym czasie oddano do użytku 124 inwestycje, co dało razem niemal 2200 km dróg ekspresowych i autostrad. A jednak GDDKiA przystępując do „Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2008 - 2012” nie miała przygotowanych procedur, systemu monitoringu jakości robót wykonawczych, ani odpowiednich laboratoriów do specjalistycznych badań kontrolnych.
Jako, że nie działał odpowiedni system, który pozwoliłby na prawidłowe określanie jakości robót i wyłapywanie w porę błędów popełnianych w trakcie prac, efekt właściwie mógł być tylko jeden - kolejne remonty i prace naprawcze na nowo budowanych odcinkach. NIK skontrolowała 30 inwestycji (czyli 1/4 wszystkich) i na 22 stwierdziła wady i usterki, m.in. spękaną nawierzchnię, niedobory asfaltu, niewłaściwie wykonaną nawierzchnię bitumiczną. Na dodatek w niemal 1/3 skontrolowanych inwestycji wady wystąpiły w okresie krótszym niż rok po oddaniu drogi do użytku.
NIK podkreśliła, że kluczową rolę często odgrywał słaby nadzór. Bywało, że funkcję kierownika projektu powierzano osobom bez odpowiedniego doświadczenia, a nawet bez uprawnień budowlanych. Wielokrotnie też były nim osoby zatrudniane w tej roli na kilku budowach jednocześnie, co mocno ograniczało skuteczność i sprawną realizację w wielu inwestycjach.
Powtarzał się też problem z synchronizacją terminów wyboru wykonawcy robót i podmiotu świadczącego usługi inżyniera kontraktu, co powodowało opóźnienia, a w konsekwencji problemy z właściwą weryfikacją dokumentacji projektowej. Wszystkie wyżej wymienione czynniki wpływały nie tylko na niską jakość prac, ale także na zwiększanie kosztów i wydłużanie czasu realizacji inwestycji.
« powrót