Koszty utrzymania dróg mogłyby być niższe
Kontrola NIK-u przedstawia dość ponury obraz
Raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia złudzeń - polskie drogi są drogie... z powodu licznych zaniedbań. Nasze polskie, niemalże przysłowiowe, niedbalstwo przyczynia się do znacznego wzrostu kosztów budowy i utrzymania dróg. A mogłoby być lepiej.
Według oceny NIK-u gdyby instytucje odpowiedzialne za stan dróg krajowych rzetelnie go monitorowały i analizowały wydatki, koszty dałoby się znacznie obniżyć. Zarządcy zbyt słabo nadzorowali prace i w efekcie wykonawcy często nie wywiązywali się ze zleconych robót. Na przykład przygotowanie do zimowego utrzymania dróg w GDDKiA oraz w jej oddziałach w Gdańsku, Łodzi, Olsztynie i we Wrocławiu nie dość, że wykonywano niewłaściwie to jeszcze nieterminowo, a opóźnienia sięgały od kilku tygodni do nawet 3 miesięcy (!).
Utrzymaj Standard...? Kontrola NIK-u wykazała, że przyjęty przez GDDKiA za najbardziej ekonomiczny i optymalny system "Utrzymaj Standard", wcale nie był najkorzystniejszy, a Generalny Dyrektor przedwcześnie i bez uzasadnienia uznał go za najlepszy.
Z raportu wynika, że ryczałtowe rozliczanie zimowego utrzymania dróg np. w przypadku łagodnych zim, wcale nie wychodzi tanio. Dużo lepszym rozwiązaniem jest np. mieszany model (czyli częściowo własnym nakładem GDDKiA i częściowo na podstawie zawartych umów/kontraktów), dzięki któremu ponoszone są tylko rzeczywiste koszty zimowych akcji drogowych.
Nierzetelnie. Kolejnym problemem, zdaniem NIK, było niezbyt dokładne weryfikowanie możliwości wykonawców prac, np. w jakości i dostępności sprzętu potrzebnego do zimowych akcji drogowych.
Łódzcy i olsztyńscy drogowcy nie sprawdzali lub sprawdzali nierzetelnie sprawność stanu technicznego sprzętu deklarowanego w umowach, w efekcie znaczna część pojazdów, których zadaniem miało być zimowe utrzymanie dróg krajowych nie posiadała okresowych badań technicznych, ani nie spełniała parametrów wymaganych przez Generalną Dyrekcję. Z ustaleń kontroli wynika, że mimo stwierdzonych braków pojazdy te w okresie zimowym były wykorzystywane.
W oddziałach w Łodzi i Szczecinie, mimo obowiązywania umowy, zakontraktowanych maszyn/pojazdów nie było. Część wykonawców wycofała bowiem niezbędny sprzęt jeszcze w trakcie sezonu, niejednokrotnie realizując nim inne kontrakty handlowe.
Prawie wszystkie kontrolowane oddziały GDDKiA obowiązkowe objazdy i kontrole przeprowadzały niezgodnie z zasadami: czynności dokumentowano "po łebkach" lub wręcz nieprawidłowości wpisywano do rejestrów dopiero po wykazaniu ich przez kontrolerów NIK. Słabo też wyglądał nadzór nad wykonawcami usług bieżącego utrzymania dróg - w efekcie bardzo często stwierdzano m.in. zaśmiecenie terenu, zniszczone lub uszkodzone bariery energochłonne i znaki pionowe oraz nieczytelne oznakowanie poziome.
Niestety, jak pokazuje historia, nauka na błędach jest nauką mozolną (acz jak najbardziej możliwą). Czy jednak dopiero kary i pociąganie do odpowiedzialności może "zachęcać" do prawidłowego wykonywania obowiązków?
« powrót