Kto chce zniszczyć polski transport samochodowy?
Wygląda na to, że dawne kłopoty polskich przewoźników międzynarodowych były drobiażdżkiem wobec tego, co nastąpiło teraz. Niemcy, Francuzi, Belgowie, Rosjanie, Białorusini jakby sprzysięgli się, by zniszczyć polski transport samochodowy, który strasznie – ich zdaniem – rozpycha się w Europie.
Ostatnio o sprawach tych obradowały różne gremia, organizacje przewoźników, a nawet Sejmowa Komisja Infrastruktury i rząd. A naprawdę jest o czym. Bo oto Niemcy chcą wprowadzić płacę minimalną dla kierowców, Francja i Belgia – zakaz noclegów w kabinach, Białoruś – rekwiruje nasze ciężarówki pod byle pozorem, a Rosjanie łupią nas ograniczając zezwolenia i wprowadzając embargo na wwóz wielu towarów.
Protest przewoźników. 3 lutego obradował w Radomiu Komitet Protestacyjny Przewoźników (który jest organizacją stosunkowo młodą i wewnętrznie, niestety, bardzo podzieloną). Główną przyczyną wywołania protestu jest brak skutecznych działań rządu w takich sprawach jak: • ryczałt za noclegi kierowców, • narzucenie przez Niemców na polskie podmioty gospodarcze płacy minimalnej (8,5 euro), • umowa z Rosją o wykonywanie transportu drogowego (realizacja kontyngentu zezwoleń na 2015 r. oraz brak systemowych działań w zakresie skutecznego systemu kontroli przewoźników zagranicznych). Oczekując dalszych intensywnych działań rządu, członkowie Komitetu Protestacyjnego omówili szczegóły planowanej akcji protestacyjnej.
Wkroczył rząd. 3 lutego odbyło się posiedzenie rządu na temat sytuacji polskich przedsiębiorstw transportowych w kontekście wprowadzenia w Niemczech nowych przepisów o płacy minimalnej. W opinii polskiego rządu (o czym polska premier poinformowała w rozmowie telefonicznej niemiecką kanclerz) utrzymanie wymogów niemieckiej administracji wobec przewoźników wpłynie na różne gałęzie gospodarki, które związane są z transportem międzynarodowym. Minister infrastruktury i rozwoju poinformowała na konferencji prasowej, że w rezultacie polsko-niemieckich rozmów wstrzymano, do czasu wyjaśnienia przez Komisję Europejską, egzekwowanie przepisów wykonawczych w zakresie tranzytu. W najbliższych dniach rozpoczną prace polsko-niemieckie zespoły robocze, działające na poziomie wiceministrów transportu i pracy, których celem będzie wyjaśnienie dalszych wątpliwości dotyczących zasadności stosowania niemieckich regulacji w transporcie międzynarodowym.
Francja i Belgia. Co do stosowania przez Belgię i Francję kar za odpoczynek kierowców w pojeździe, to przypomnijmy tylko, że 26 IX 2014 r. prezes ZMPD Jan Buczek wystosował pismo do europejskiego komisarza transportu Siima Kallasa (wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej), w którym stwierdził, że „polskie środowisko transportowe jest bardzo zaniepokojone tymi protekcjonistycznymi działaniami, które są obecnie wdrażane w zjednoczonej Europie. Sądzimy, że te przepisy zaprojektowano jako praktyczne narzędzie przeciwko konkurencji w transporcie i wyeliminowanie naszych kierowców oraz firm transportowych z europejskiego rynku. Ta inicjatywa w ramach popularnej koncepcji walki z dumpingiem socjalnym wprowadziła krajowy protekcjonizm, który stoi w sprzeczności z zasadami wolnego wspólnego rynku w Europie. Z tej perspektywy wszyscy powinniśmy takie inicjatywy potępić”. Może władze unijne (a w zakresie spraw krajowych – polskie) wreszcie się ockną i zamiast oskubywać polskich przewoźników, pozwolą im pracować w uczciwych warunkach wolnej konkurencji.
« powrót