Myślenie ma nadal kolosalną przyszłość
Mamy XXI wiek, a homo rzekomo sapiens nadal uporczywie nie uczy się na własnych błędach – niestety nihil novi sub sole. Najprawdopodobniej nie słucha lub nie chce słuchać, co życie do niego mówi, a rozglądanie się po życiu sztuką jest.
Jedyną rzeczą, której nie można kupić, nawet za miliony monet, nawet w erze cyfrowej jest czas i dlatego nastawienie się na jego oszczędzanie swojego i dla innych powinno być naszą drugą naturą. Moja córka mawia, że karma wraca (dobra i zła), dlatego jeżeli ja oszczędzę czas komuś, to ktoś oszczędzi go dla mnie. Gwarancji nie ma, ale jest szansa.
Wydawałoby się, że na tak konkurencyjnym rynku, jakim są usługi kurierskie (krajowe i międzynarodowe), zwłaszcza w okresie bessy spowodowanej zubożeniem społeczeństwa dzięki zafundowanej nam przez megamocny rząd dwucyfrowej inflacji, tsunami zbożowego i insourcingowi wszystkiego co spółce Skarbu Państwa potrzebne, doskonalenie obsługi klienta i efektywności pracy kuriera powinno być oczywistą oczywistością. Wydawałoby się…
Mój kolega wysłał do mnie przesyłkę wybierając usługę „Pocztex”. Zaprawdę powiadam wam, nie wiedział, co czyni (teraz już wie). Ponieważ wysyłanie przesyłek na adres domowy (2C) wiąże się z niedogodnościami dla odbiorcy i dla kuriera, bo nie wiadomo, czy będę w domu, jak kurier przyjedzie, a jak mnie nie będzie to zostawi awizo, czyli ja i on stracimy czas – wiele osób zamawia lub prosi nadawcę o wysłanie przesyłki na adres miejsca pracy. Wtedy prawdopodobieństwo, że kurier mnie zastanie jest przeogromnie większe. Warto także poprosić nadawcę lub samemu podać, jeżeli to ja zamawiam usługę, numer telefonu. Jeżeli ktoś się obawia, że ta informacja może być niecnie wykorzystana, to niech nie podaje.
Ad rem: kolega wysłał przesyłkę na adres firmy, w której pracuję, ale zapomniał wpisać na liście przewozowym jej nazwę (na szczęście mój telefon wpisał). Tak się składa, że adres pocztowy tej firmy jest taki sam, jak kilkudziesięciu innych firm i lokali usługowych ulokowanych w pięknym XIX-wiecznym forcie znajdującym się w bezpośrednim sąsiedztwie Muzeum Twierdzy Toruń. Zauważyłem to dopiero, wtedy, kiedy przesłał mi skan listu przewozowego. Kłopot dla mnie i dla kuriera gotowy.
Aplikacja Poczty Polskiej dla usługi „Pocztex” jest aplikacją jednokierunkową (zapewne zaoszczędzili na dvelopmencie – szef projektu dostał premię), to znaczy przesyła informację T&T, ale nie można wysłać przez nią żadnej wiadomości. Zajrzałem na odpowiednią stronę internetową, ale tam jest tylko opcja wysłania wiadomości poprzez formularz kontaktowy – poprosiłem w niej o przekazanie kurierowi nazwy firmy. Kto i kiedy i czy w ogóle udzieli odpowiedzi nie wiadomo, a czas ucieka. Odpowiedź z „kontaktu”, którą dostałem o 12:15 ograniczyła się do powiadomienia mnie, że przesyłka została doręczona – jakbym od 2 godzin sam o tym nie wiedział.
Zadzwoniłem do call center – „Jesteś 20 w kolejce, szacowany czas oczekiwania na połączenie z konsultantem to 20 minut”. Przełączyłem kombajn telefoniczno-fotograficzno-aplikacyjny na tryb głośnomówiący i zająłem się swoim sprawami. Po 24 minutach (prawie trafiliście z prognozą, Barwo Wy!) zgłosiła się konsultantka. Podałem numer przesyłki i poprosiłem, aby nazwę firmy dodać do adresu odbiorcy. Usłyszałem, że jako odbiorca nie mam prawa zmienić adresu. Nadawca może pójść na pocztę i tam dokonać zmiany (a przesyłka tuż, tuż). Na dictum, że chodzi o informację uzupełniającą, a nie zmianę adresu usłyszałem taką samą odpowiedź. Dobra, niektóre firmy kurierskie nie lubią zmian. Poprosiłem zatem, aby przekazano kurierowi, żeby przed doręczeniem zadzwonił na podany na liście przewozowym numer telefonu. Oszczędzi to mnie i jemu mnóstwo czasu. Usłyszałem, że nie można, bo przesyłka jeszcze nie jest wydana kurierowi do doręczenia. Poprosiłem, żeby przekazać tę informację przy wydaniu przesyłki kurierowi. Usłyszałem, że „my się tym nie zajmujemy”. Rozłączyłem się wkurzony i pozostawiony z wizją błądzącego po forcie kuriera…
Kilka minut po tej rozmowie zadzwonił kurier – stary lis, solidny wyga, który wie, że czas to pieniądz, ale przesyłkę trzeba doręczyć, a nie tylko zostawić gdzieś w forcie awizo. Okazało się, że to młody chłopak, a już kuma bazę. Nie sądzę, aby miał telefon służbowy, a więc działa według zasady: ile trzeba stracić,żeby na tym zarobić. Prawdopodobnie jego zarobki zależą od liczby „stopów”, a jego szychta (zapewne kilkunastogodzinna, bo jest na działalności gospodarczej) każdego dnia i tak się kończy bez względu na to ile stracił czasu na szukanie odbiorcy.
Reasumując Poczta Polska stworzyła konkurencyjną usługę kurierską, dostarczyła przesyłkę przed południem na drugi dzień po nadaniu, zainwestowała w call center, aplikację, stronę internetową, T&T i… smuteczek – doświadczenie klienta mówi: jeżeli kiedykolwiek przyjdzie ci ochota nadać przesyłkę korzystając z usługi „Pocztex”, to usiądź spokojnie w kąciku i poczekaj, aż ci przejdzie. A, i powiedz znajomym – całe biuro i fejs już wiedzą.
« powrót