Na wschodzie zmiany
Trudne czasy zmieniają układ sił
Jeszcze do niedawna Białorusi nikt nie brał specjalnie poważnie w temacie transportu. Od kiedy jednak na Rosję nałożono sankcje w związku z "atakiem zielonych ludzików" na Krym, nasz północno-wschodni sąsiad krok po kroku urósł do miana jednego z najważniejszych pośredników w handlu z Rosją, zarazem stając się krajem tranzytowym dla towarów tam wwożonych.
Zawirowania z zezwoleniami jakie miały miejsce na początku roku sprawiły, że sporo polskich firm zaczęło rozważać całkowitą rezygnację z rynku rosyjskiego, a część po prostu to zrobiła. Skorzystali na tym nie tylko Białorusini, ale także przewoźnicy z krajów bałtyckich - Litwy, Łotwy czy Estonii.
Zmiana umów. Przypomnijmy, że podpisana przez Władimira Putina ustawa "O kontroli państwowej wykonywania międzynarodowych przewozów drogowych i o odpowiedzialności za naruszenie trybu ich wykonywania" (362-FZ) oraz związane z nią rozporządzenia, w dość jawny sposób miały ograniczyć możliwości konkurencji, a zarazem zwiększyć znaczenie floty rosyjskiej na całym kontynencie europejskim.
Porównując polski transport dysponujący ponad 120 tys. pojazdów (najwięcej w Europie), z 3-4 krotnie mniejszym rosyjskim, można łatwo wyciągnąć wnioski o celu zmian w przepisach. Gra toczy się o setki mln euro rocznych obrotów. Porozumienie osiągnięto dopiero po wielu tygodniach rozmów, a kością niezgody było zgoła odmienne definiowanie przez obie strony tzw. "krajów trzecich" (Rosja nie chciała traktować jako polskich, towarów produkowanych w fabrykach na terenie naszego kraju przez zagraniczne koncerny). Ostatecznie udało się dogadać, ale umowy obowiązujące od 20 lat zaczęły się "sypać".
Rozwój. Tymczasem na Białorusi powstały nowoczesne centra magazynowe, a ich transport drogowy zaczął się rozpędzać. Jako, że Mińsk jest członkiem Euroazjatyckiej Unii Celnej wraz z Armenią, Kazachstanem, Kirgistanem i oczywiście najważniejszą wśród nich Rosją, więc odprawienie na granicy w jednym kraju sprawia, że towary mogą bez trudu jechać do pozostałych państw.
Dodatkowo ceny białoruskie są dość istotnie niższe w stosunku do polskich. Wszystko to przełożyło się na mocny spadek znaczenia wielu firm transportowych znad Wisły, które dotąd bardzo dobrze radziły sobie na kierunku wschodnim.
Czy jest szansa na poprawę? Sprawę zezwoleń na wwóz i wywóz towarów z terytorium Federacji Rosyjskiej w tym roku udało się załatwić już na początku listopada, co może być dobrym prognostykiem na przyszły rok. Nie rozwiąże to jednak wszystkich naszych problemów - uważa Grzegorz Szenejko, właściciel firmy STH Cargo z Białej Podlaskiej, która od początku swego istnienia działa na rynkach WNP. Jedyna szansa powrotu na utracone rynki to dalsze negocjacje z Rosją, przy silnym wsparciu Unii Europejskiej.
« powrót