Piękno nade wszystko, a potem wszystko inne
Test - DS4 Hybrid 136 MHEV eDCT6 Pallas
DS 4 Pallas z "miękką" hybrydą to arcyciekawa (przede wszystkim wizualnie) propozycja dla tych, którzy szukają samochodu niezbyt dużego, ale szykownego. Francuzi stworzyli model, który ma być zarówno wytworny, jak i praktyczny, a jednocześnie oczywiście oszczędny dzięki wspomaganiu hybrydowemu. Czy łącznie różnych światów rzeczywiście działa?

Piękno nade wszystko, a potem wszystko inne - DS4 Hybrid 136 MHEV eDCT6 Pallas | Fot. Cezary Banasiak
Gdy zbliżam się, dotykam, wsiadam do.... DS-ów, ale w szczególności do 4-ki wzbiera nachodzi mnie mocno liryczny nastrój. Albo wpadam w amok, zależnie jak spojrzeć. Dzieje się coś mniej więcej takiego: "Och moja! ty jesteś jak zdrowie. A ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie". Nawet nie wiem dlaczego DS-y kojarzę od razu z rodzajem źeńskim... Może bo to czwórka? ;) Hmmm.... Ale będę głosił zawsze - aktualna seria DS-ów jest wybitnej urody, tak samo jak siódemka. Jeżeli chodzi o estetykę, kształty, proporcje, elegancję i ten, ten... niewypowiedziany urok, to próżno szukać podobnych przykładów. Ja jestem zauroczony od dłuższego już czasu.
Trzeba też dodać od razu, że testowe auto było w luksusowej odmianie wyposażenia: Pallas. A ten pakiet oferuje efektowne wykończenie wnętrza. Zastosowano tu skórzane, oczywiście podgrzewane fotele (dodatkowo z funkcją masażu), podobnie kierownica jest obszytą skórą i też a jakże jest podgrzewana. Komfort akustyczny zapewniają laminowane szyby przednie, a do tego - by było jeszcze milej - system oczyszczania powietrza współpracujący z dwustrefową klimatyzacją gwarantuje wysoką jakość powietrza we wnętrzu. Elegancko. Do tego panoramiczny dach. Dawałbym je wszystkim i wszędzie, niech rozjaśnia wnętrza i serca. Tak sobie wyobrażam, że gdybym mógł coś komuś dawać to dawałbym szeroki widok na niebo. Jestem fanem i uważam, że panoramy w suficie czyni świat ciekawszym.
No dobrze, ale jednak... na bok sentymenty, i precz z tym emocjonalnym wchodzeniem na sumienie. DS 4-ka jest świetna, owszem, ale dla mnie za mała. No żesz... Niestety, chciałbym jej bronić, bo nie wydaje się być małym samochodem, ale jednak dla gościa 195 cm, który nie jest tyczką, o nie!, to jednak nieco tam ciasno za kierownicą. Zasiada się za nią dość średnio, podobnie niezbyt wygodnie się wychodzi. Ciasno na nogi, bo ten tunel pomiędzy kierowcą a pasażerem, jest coś za szeroki, żeby nie powiedzieć zbędny, do tego trochę jakby krótko od siedziska do pedałów, ech... A mogło być tak pięknie.
Piękna nie trzeba komentować | Fot. Cezary Banasiak
Piękna nie trzeba komentować | Fot. Cezary Banasiak
Piękna nie trzeba komentować | Fot. Cezary Banasiak
Pod maską testowanego samochodu znalazł się dość często stosowany w różnych samochodach Stellantisa, trzycylindrowy, turbodoładowany silnik o pojemności 1199 cm3 i mocy 136 KM, wspomagany przez 21-kilowatową jednostkę elektryczną. To tzw. 'miękka' hybryda, która wspiera silnik spalinowy podczas przyspieszania i odzyskuje energię podczas hamowania, ładując co nieco 48V akumulator. Silnik jest chwalony za niskie spalanie i według producenta da się nawet podobno zejść do 5,2-5,3 l/100 km, chociaż oczywiście zbyt często takie wyniki osiągane są jedynie w laboratorium. W testach udało mi się osiągnąć 6,9 l/100 km, to nieco jednak więcej. Ale gdyby tak dość chłodno do tego podejść, samochód zapewnia jednak wystarczającą dynamikę i stosunkowo niskie zużycie paliwa (w końcu to nie diesel), co czynić go może atrakcyjną propozycją dla osób szukających w mairę oszczędnego samochodu (o ile zapomni ile wydał go kupując).
Silnik to często ostatnio spotykana w Stellantisowych autach miękka hybryda 136 KM (pojemność 1,2) | Fot. Cezary Banasiak
Podczas jazdy da się odczuć opóźnienie w reakcji silnika na mocniejsze wciśnięcie pedału gazu, szczególnie podczas normalnej jazdy. Wynika to z faktu, że przy niskich prędkościach napęd elektryczny przejmuje główną rolę, a silnik spalinowy pracuje w trybie "oszczędności". W takiej sytuacji, aby zapewnić dynamiczne przyspieszenie i szybką reakcję, trzeba raczej przejść na tryb "Sport". Wówczas niecierpliwi powinni być zadowoleni.
Natomiast odczucia z zawieszenia podczas jazdy to cały, ten dobry Citroen. A nie, przepraszam ten dobry DS. Zawieszenie jest miękkie i naprawdę nieźle wygłuszone, samochód prowadzi się precyzyjnie. Jeżeli ktoś jednak chciałby sportowych wrażeń, proponuję wybrać inny samochód. Nie chodzi tylko o silnik, ale i o ogólne odczucie. To raczej jak styl marynarkowy, niekoniecznie garniturowy - dresik natomiast tu pasować nie będzie. Multimedia. Centrum wszechświata, czyli panel sterujący to duży, dobrze usytuowany monitor. Podoba mi się bardzo jak jest osadzony w pasie łączącym przestrzeń kierowcy i pasażera. Podoba mi się też panel/ekran za kierownicą. Nie jest duży, ale jego wymiary stwarzają wrażenie przemyślanych, a nie "z oszczędności". W innych samochodach często panel jest jakby "naklejony", a tutaj przy okazji. Uwielbiam ten rodzaj dystynkcji.
Spalanie niezłe, ale nie najlepsze - 6,9l/100 km. Ale wyświetlacz ładny | Fot. Cezary Banasiak
Ciekawostką jest z kolei mały panelik, znajdujący się obok uchwytów na napoje, czy raczej obok przycisków trybów jazdy. Otóż ten mały, dotykowy ekran ma w domyśle służyć jako wygodny skrót do kilku zdefiniowanych przez użytkownika funkcji. Aby je uaktywnić, trzeba zauważalnie (dla komputera zauważalnie - nie wystarczy samo dotknięcie) przytrzymać palec na środku paneliku co z kolei wywoła te opcje do wyboru na głównym ekranie. Następnie przesuwając palcem wybieramy interesujące nas opcje. Szczerze? Za długo to trwa, i nawet po pewnym czasie "szkolenia" nadal jest to zbyt angażujące. Szybciej jest dotknąć głównego ekranu i wybrać tam to co nas interesuje. Słowem: gadżet i trochę jakby zbędny. Gdyby go może nie było... to znów wracam do tego, że może dałoby się zrobić węższy tunel, a przez to byłoby dla mnie więcej miejsca na nogi za kierownicą. Z tyłu nawet nie próbowałem wsiadać. Czwórka siatkarzy by się tutaj raczej nie zmieściła, chociaż jakby powiedział mój wujek: "a kiedyś do malucha to wchodziliśmy całą klasą liceum". Mam takie nieodparte wrażenie, że DS4 mimo oczywiście tylnej kanapy, to raczej samochód dla dwojga. Ot, czasem kogoś można podwieźć, ot (z) czasem można i pozwolić sobie na dziecko.
Bagażnik. Kolejną chyba wadą (chociaż zależy jak na to spojrzeć) jest nie taki największy bagażnik, chociaż ze względu na to, iż mamy do czynienia z hatchbackiem robi się całkiem znośnie - bo czyż 430 l to nie jest niezła pojemność? A przy złożonej tylnej kanapie mamy dodatkową przestrzeń i wówczas można nawet przewieźć pewnie jakiś mebel. Wiózłbym.
Czy 430 l bagażnika to niedużo? Czy wystarczająco? | Fot. Cezary Banasiak
Na plus?
+ Kocham. A w miłości chodzi o to by nie tyle nie widzieć wad, ile dostrzegać głównie zalety pomimo tychże wad.
+ Wygląd, ogólny look, spojrzenie w oczy. Jakkolwiek to nazwać. Podoba mi się z każdej strony. I gdybym miał wybierać to wybrałbym. Do tego ten elegancki perłowy lakier, panoramiczny dach i te koła 19-tki. Biorę, nie stać mnie ale biorę. Choćby kredyt.
Na minus?
- Za mało w środku miejsca dla gościa powyżej 190 cm. Nawet gdy nie musi się dopasować do pasażerów z tyłu.
- Bagażnik nie jest zbyt duży, może gdyby samochód był odrobinę dłuższy. Nie zaraz kombi, ale choć troszeczkę.
- Za szeroki tunel. Wiem, że to napisałem powyżej o braku miejsca, ale moim zdaniem gdyby coś zrobić z nim, to udałoby się dużo więcej.
- Jak dla mnie zbędny ekranik na tunelu do niby-pomocy-w-obsłudze-głównego-ekranu. Gadżecik i trudno powiedzieć czy faktycznie pomocny.
« powrót