Przewoźnicy, MiLoG, Brexit
Dzieje się! Warto zatem przypomnieć nieco historii, której częścią są także przewoźnicy. Rok 1989 – wybory i Polska z dnia na dzień staje się Pewexem.
Na europejskie trasy wyruszają Liazy i Jelcze. Sznury, starych, rozsypujących się, powiązanych drutem ciężarówek ciągną się przez całą Polskę, od śląskich kopalń, aż do pomorskich miast, wsi i osad. Przewoźnicy podbijają nowe rynki, pobudzając wymianę handlową coraz niższymi stawkami, z pogwałceniem wszelkich możliwych przepisów, zdrowego rozsądku, elementarnej branżowej solidarności i siebie nawzajem. Po kilku latach znikają stare ciężarówki, a ich miejsca zajmują nowe Scanie, Volvo, Iveco, Mercedesy, DAF-y czy Renault. Transport normalnieje. Wschodnioeuropejscy przewoźnicy już zawojowali rynek. Pojawia się zatem MiLoG i inne podobne regulacje, które mają przywrócić uprzednie status quo. Przewoźnicy polscy uderzają w płacz, a Wielka Brytania robi brexit, choć nie z ich powodu.
Prognozy przewidują wzrost przewozów transportem drogowym. Potrzebny będzie więc coraz większy potencjał. Stąd m. in. postęp prac nad autonomią pojazdów. Rynek transportowy to zbyt łakomy kąsek dla kapitału, który nie ma narodowości, żeby go zostawić na pastwę wolnej konkurencji.
Przez 27 lat nie powstała grupa interesu wschodnioeuropejskich przewoźników, która w sposób zwarty, zdecydowany i solidarny, przy wsparciu znaczącej struktury politycznej, w ramach poważnego kapitału, byłaby w stanie walczyć o swoje. To właśnie takie struktury stoją za MiLoG i Loi Macron. Do rozgrywki z nimi potrzebny jest pokerzysta, a nie urzędnik wysyłający apele i stanowiska do innego urzędnika, albo zasłużony działacz związku przewoźników, protestujący na pikniku transportowców.
Paradoksalnie, wschodnioeuropejscy przewoźnicy mogliby skorzystać na brexicie. Biznes transportowy to jedna z kart w rozpoczętej już grze redefiniowania Europy. W talii są jeszcze: Nordstream 2, status Polaków w Anglii, struktura własnościowa detalicznego, wielkopowierzchniowego handlu, mediów, banków w Polsce, zakres gościnności dla uchodźców i wiele innych. Z kim będzie grał kapitał około–spedycyjno-przewozowy, który tłucze kasę na zatrudnianiu tanich wschodnioeuropejskich kontraktorów? Czy zatem karta „płaca minimalna w transporcie’’ to blotka czy as? Jeśli ten drugi, to czy jest ktoś, kto będzie potrafił rzucić go na stół w odpowiednim momencie i czy jakikolwiek przedstawiciel przewoźników choćby stoi przy stole, patrząc grającemu przez ramię? „Wielka szóstka’’ obraduje, a Rosjanie czekają na wist z własnymi asami. Nadchodzą wybory w Niemczech, a potem we Francji. Zatem stanowiska tych państw ulegną usztywnieniu. Zachodnim Europejczykom nie śpieszy się do definitywnego rozwiązania. To poluzują, to znów dokręcą. Podobnie jak Rosjanie. Taka zabawa może trwać latami, aż do satysfakcjonującego rozwinięcia autonomii pojazdów.
Zatem: jak żyć? Podpowiedzi udziela historia. Choćby poselstwa kasztelana Pawła Działyńskiego, od króla Zygmunta III Wazy do królowej angielskiej Elżbiety I, z tyleż nieuprzejmym co zdecydowanym i w konsekwencji spełnionym, mimo spazmatycznych reakcji monarchini, żądaniem odblokowania drogi morskiej z Gdańska do Hiszpanii i Portugalii. Uczy nas ten epizod, że dobrym słowem i potęgą państwa można uzyskać więcej, niż samym dobrym słowem.
Tę lekcję odrabiamy codziennie od nowa.
« powrót