Rosyjskie równouprawnienie
czyli jak rozumieć wywiązywanie się z porozumień
Gdy w kwietniu tego roku, po przeciągających się tygodniami negocjacjach, udało się wreszcie polskiej stronie podpisać porozumienie z Rosjanami w sprawie zezwoleń na samochodowe przewozy towarowe na terenie Federacji Rosyjskiej, wydawało się, że uzyskany kompromis przynajmniej na jakiś czas wypracuje ramy wzajemnych stosunków transportowych, nadszarpniętych w ostatnich latach. Po kilku miesiącach optymistycznych wniosków próżno jednak szukać.
Tegoroczne rozmowy resortów transportu w sprawie zezwoleń na przewóz towarów do Rosji były zdecydowanie najtrudniejsze od lat. Dotychczas jesienią ustalano określone limity, które wchodziły z początkiem następnego roku i mimo często różnych zdań obu stron, starano się minimalizować straty, które w razie opóźnień ponosili wszyscy. Tym razem jednak było zupełnie inaczej.
Najpierw był zakaz. Już 1 II Rosjanie wprowadzili całkowity zakaz ruchu polskich ciężarówek na swoim terytorium. Po trwających niemal trzy tygodnie rozmowach osiągnięto pierwsze wstępne porozumienie, ale zaledwie na okres dwóch miesięcy. Przyznano wówczas po kilkanaście tys. zezwoleń, a właściwe limity miały być dopracowane w ciągu następnych 60 dni. Ostatecznie w kwietniu Polska otrzymała 170 tys. zezwoleń, w tym 30 tys. na przewóz z tzw. krajami trzecimi (o co głównie toczyła się walka). Taką samą łączną liczbę 170 tys. zezwoleń uzyskali Rosjanie, w tym 10 tys. na tranzyt.
Wówczas też wiceminister infrastruktury i budownictwa, Jerzy Szmit powiedział znamienne słowa: Strona rosyjska zobowiązała się do zmiany rozporządzeń, które eliminowały polskich przewoźników z rynku rosyjskiego. Jesteśmy usatysfakcjonowani, że warunki prowadzenia działalności transportowej przez polskie firmy na terenie Rosji nie pogorszą się. Wypowiedź ministra zawierała życzenie dotyczące wprowadzenia instrukcji (do czego zobowiązał się wiceminister transportu Nikołaj Asauł) dla rosyjskich służb, mającej chronić polskich przewoźników przed karami.
Lepiej czy gorzej? Właśnie nadszedł czas na tegoroczne negocjacje w sprawie liczby zezwoleń na kolejny rok, ale problemów w międzyczasie wcale nie ubyło. Dopiero zaledwie kilka dni temu w Sankt-Petersburgu odbyło się dwudniowe posiedzenie komisji mieszanej ds. międzynarodowych przewozów drogowych, na którym ostatecznie, dopiero po 6 miesiącach, podpisano treść owej instrukcji, która miała "nie pogorszyć" warunków polskich przewoźników. Dotychczas np. zdarzało się, że w wyniku działań jednej kontroli od naszych transportowców wymagano dwóch różnych zezwoleń podczas wykonywania jednego przewozu, albo też często służby bardzo swobodnie interpretowały pochodzenie towarów z tzw. "krajów trzecich".
Instrukcja była więc niezbędna, co już ustalono w kwietniu, a jednak przez ostatnie pół roku Rosjanie regularnie zgłaszali zastrzeżenia do treści dokumentu, ciągle przesuwając datę ostatecznych podpisów. Straty polskich przewoźników były równie regularne. Naszą intencją było przede wszystkim uzyskanie potwierdzenia od strony rosyjskiej, że federalne służby kontrolne będą przestrzegać zasad klasyfikacji przewozów, określonych w instrukcji przyjętej podczas poprzednich negocjacji. Udało się ostatecznie uzyskać rosyjski podpis pod tekstem instrukcji, która stanowi dla polskich przewoźników gwarancję, że rosyjskie przepisy, zmienione dzięki naszym naciskom, będą właściwie interpretowane - powiedział wiceminister Szmit.
Na początku listopada ma się odbyć w Krakowie kolejne spotkanie, na którym tym razem (podobno) mają być wreszcie rozpoczęte negocjacje w sprawie puli zezwoleń na przyszły rok. Ktoś przyjmuje zakłady na rezultat tych rozmów?
« powrót