Ustawa o transporcie zbiorowym rok później?
Zapowiedź ministerialnego projektu zmian
Podpisana w grudniu 2010 r. ustawa o transporcie zbiorowym miała wejść w życie od 1 I 2017 r. Siedem lat otrzymali przewoźnicy na dostosowanie się do zmian, lecz jak się okazuje mogą "otrzymać" jeszcze rok więcej.
Nowe przepisy mają uporządkować kwestie refundacji pieniędzy za przejazdy ulgowe. Przewoźnicy, którzy nie zostaną ujęci w samorządowych planach transportowych, zostaną bez dopłat.
Zgodnie z ustawą z 2010 r. ulgi ustawowe będą obowiązywać tylko w przewozach o charakterze użyteczności publicznej, tj. w przewozach realizowanych na podstawie umowy o świadczenie usług publicznych, zawartej pomiędzy operatorem a właściwym organizatorem publicznego transportu zbiorowego.
W pierwszej kolejności pozbawieni refundacji mają być np. przewoźnicy, którzy nie zapewnili ułatwień dla osób niepełnosprawnych czy podróżujących z dziećmi. Dlatego też siedmioletni okres karencji miał być wystarczającym do przebudowy taboru lub inwestycji w nowszy.
Problemem, który sygnalizuje MIB nie jest samo sedno ustawy, ale regulacje poboczne - m.in. niewłaściwe, zdaniem ministerstwa, wojewódzkie plany transportowe określające listę połączeń, na których mają być dostępne przejazdy ulgowe (są np. miasta, w których mogłoby nie być żadnej linii z ulgami - ani autobusowej, ani kolejowej).
W komunikacie resortu czytamy: Analizy dotyczące rozwiązania problemu ulg ustawowych dla pasażerów rozpoczęły się pod koniec ubiegłego roku, zaraz po zmianie na stanowisku Ministra Infrastruktury. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa rozpoczęło prace nad uporządkowaniem przepisów w tym zakresie i pozostaje w stałym kontakcie z Senatem, gdzie równolegle przygotowywany jest projekt, przesuwający wejście w życie ustawy na 1 stycznia 2018 r. W tym czasie MIB przygotuje projekt ustawy, który wyeliminuje zagrożenia związane z wejściem w życie niekorzystnych dla pasażerów przepisów.
Rynek. Dotychczas wiele firm mogło oferować zniżki (np. studentom czy osobom niepełnosprawnym) tylko dzięki wyrównaniu finansowemu - dla niektórych przewoźników była to nawet 1/3 zysków. Część z nich wręcz funkcjonowała właściwie jedynie poprzez refundację, ale zarazem zapewniała lokalne połączenia np. mikrobusami i w miejscach, do których nie docierały większe firmy transportowe. Siedem lat do czasu wejścia w życie ustawy miało pomóc w dostosowaniu do zapowiadanych zmian, regulację cen, wymianę pojazdów, tak by nawet mimo braku dopłat udało się działać przewoźnikom nadal w dotychczasowych ramach.
Wiadomo jednak, że część z nich po prostu zniknie z rynku - głównie małe firmy, które np. świadczyły usługi samochodami dostawczymi, przerabianymi na osobowe. Nowe przepisy mają pozwolić także na zredukowanie liczy nieuczciwych przewoźników, którzy np. zawyżali wydruki fiskalne by wyłudzać dofinansowanie.
« powrót